Używana szata zdobi Polaka - Dominika Borowska

Niemal połowa Polaków, wszelkich klas, metryk i poglądów, poszukuje swojej tożsamości wśród używanych ciuchów. W Polsce działa ok. 30 tysięcy lumpeksów i ta liczba stale rośnie. Wartość rynku odzieży używanej wynosi 5-6 mld złotych.

UŻYWANY INTERES

Sklepy z używaną odzieżą pojawiły się w Polsce na przełomie lat 80-tych i 90-tych. — Wtedy w lumpeksach były rewelacyjne rzeczy. To był towar zza granicy, o wiele lepszej jakości, niż cokolwiek co można było dostać w Polsce — mówi Karolina Szczechura, właścicielka lumpeksu w Ostrowcu Świętokrzyskim, działającego w latach 2015-2018. Za jakością i magią zagranicy szła również cena. Ciucholandy były stosunkowo drogie, jednak stanowiły alternatywę dla Pewex-u.

Po transformacji gospodarczej zakupy w szmateksie nie były powodem do dumy. Świadczyły o tym, że na nowe ciuchy kasy nie starczało. — Wstydziliśmy się, że część rzeczy dziedziczyliśmy po starszym bracie. Jeśli coś było z lumpeksu, to starano się o tym nie mówić. Rodzice mieli kompleksy, że tam kupowali — wspomina Tomasz Armada, kostiumograf, stylista i projektant, który w swojej pracy wykorzystuje m. in. używane ubrania i materiały.

Handel używanymi przedmiotami rozwijał się aż do XVIII wieku, czyli do czasu rewolucji przemysłowej. Wtedy pojawiało się coraz więcej tańszych produktów. Rzeczy używane zaczęły być postrzegane jako produkty dla ubogich. Wzrost popularności lumpeksów powinien łączyć się z kryzysami ekonomicznymi. Jednak tak do końca nie jest, od kilku lat panuje moda na używane. Lansowana jest ekologia i odpowiedzialne zakupy.

KLIENT NASZ PAN

Pani Karolina mieszkała osiem lat za granicą. Pracowała jako stylistka, fotografka, a potem jako ekspedientka w sklepie vintage w Edynburgu. Gdy nadarzyła się okazja kupna tony używanych ubrań i to tanio, żal było nie skorzystać. Wróciła do Polski, do rodzinnego miasta i otworzyła biznes wśród bloków. Tak powstał „Twój Ulubiony”. Miało być rodzinnie i blisko ukochanych ubrań.

Rzeczywistość okazała się inna. Nie było czasu dla rodziny ani nawet wolnego dla siebie. Weekendy oznaczały zwożenie ubrań z magazynu i niekończące ich układanie w sklepie. Telefon nieustannie dzwonił. Zawsze coś wypadało. Konkurencja na zmianę z chłopakiem pracownicy, niezadowolonym z jej niezależności, nasyłali kontrole. Nic nie znajdowali, ale nie było spokoju.

Jak to mówią: „ludzie są różni”. Szczególnie, kiedy ich różnorodność skupia się na poszukiwaniu okazji. Podczas wyprzedaży za dwa złote (dzień przed dostawą) klienci chcą się targować. Wtedy właścicielka ukrywa się na zapleczu, każe tłumaczyć, że ona tu tylko sprząta. Inaczej byłyby niedyplomatyczne negocjacje: nie dałoby rady za złotówkę, no złotóweczkę, pani kochana… A sklep i tak na tym nie zarabiał.

Przychodzili panicze, co chcieli spodnie, takie na nich, nie znając nawet swoich wymiarów. To niech mnie pani zmierzy, dziwili się brakiem obsługi. Bywały też panie, co szukały bluzeczki w prążek, z dekoltem w serek. Jednak paski musiały być pionowe, poziomymi ich nie zadowolisz. Efekt — uraz poturbowanej dumy i znikanie bez do widzenia.

Jednak ciucholand to nie tylko orka na ugorze, praca u podstaw roszczeniowej postawy pana naszego — klienta. To też przywracające wiarę w ludzi przywiązanie. Powroty do „Twojego Ulubionego” po dniu niewierności, skoku w bok na przeszpiegi w dzień otwarcia konkurencji, zaraz obok. Kwiatki ofiarowane w dniu zamknięcia interesu, proste słowa: Będziemy tęsknić.

MORALNOŚĆ KALEGO

Znudziła ci się bluzka, może jest za mała, ale nie masz serca jej wyrzucać. Najprawdopodobniej oddasz ją na zbiórkę charytatywną, wrzucisz do kontenera i zapomnisz.

— Nam się wydaje, że te ubrania jadą do potrzebujących rodzin, ale tak się nie dzieje — wyjaśnia pani Karolina. Te ubrania są sprzedawane hurtowniom, a pieniądze przeznaczane na cele charytatywne. Rzeczy sortuje się. Odzież w dobrym stanie trafia do lumpeksów. Tę gorszej jakości można przerobić na przykład na filc do ocieplania hal czy samochodów. Jednak proces ten jest kosztowny, a maszyny są drogie…

— Do Afryki trafia odpad, te ubrania powinny iść na obróbkę chemiczną, recycling. Sprzedają śmieci za horrendalne pieniądze, to jest jak mafia — burzy się ekswłaścicielka lumpeksu. Odbiorcami odzieży używanej z Polski są Ukraina, Pakistan, Niemcy, państwa afrykańskie, Tanzania oraz Rosja. W 2016 roku wartość eksportu wyniosła 519 mln złotych. Na ubraniach używanych można zarobić też inaczej, bardziej chałupniczo, ale czy nadal moralnie? Kupić taniej, sprzedać drożej — podstawa handlu. Tak robią właściciele sklepów vintage, starsze panie próbujące dorobić do emerytury i resellerzy (tak określa się osoby odsprzedające, najczęściej markowe, ubrania z ciucholandów).

— W Stanach Zjednoczonych jest to na taką skalę, że lumpeksy przestają być miejscem dla osób, które szukają tanich ubrań, bo nie stać ich na normalne. Przez popyt lumpeksy podnoszą ceny, bo resellerzy od razu wykupią fury ubrań i sprzedadzą drożej w Internecie — wspomina Ania, nastolatka, uczennica angażująca się w ochronę klimatu — To praca mojej babci. Kupuje używane ubrania, przerabia je i sprzedaje. Jednak w Polsce nie zauważyłam, aby lumpeksy podwyższały ceny. Nadal są takie same — dodaje.

Handel jednak nie hańbi tak jak kradzież czy oszustwo. Zdarzają się klienci nieuczciwi, mimo że nie mają ku temu powodów. — To nigdy nie są osoby, które ewidentnie nie byłoby stać na ubrania — zauważa pani Karolina. Kiedyś, w dniu dostawy, zgubił się pomarańczowy kozak. Klientka, w średnim wieku, pomagała w poszukiwaniach. Wróciła za jakiś czas (w dzień za dwa złote), żeby kupić upragnione kozaki. Okazało się, że jeden z nich zabrała przez pomyłkę do domu. Klientka pracowała w starostwie…

ZAZDROŚĆ, PEREŁKI I WYRWANY WIESZAK

Dzień dostawy zaczyna się wcześnie, kiedy to towar jest układany w sklepie. Pracownicy czują na plecach oddech klientów tłoczących się w kolejce, którzy chcą jako pierwsi przedrzeć się przez dziewicze, niegrzebane ciuchy.

Co ich tak nęci? Co ich tak kusi? — Większość szuka standardowych rzeczy, dobrej jakości BASIC-ów — odpowiada pani Karolina. Świadomość społeczna wzrosła. Ludzie częściej sprawdzają składy, oceniają stan ubrania. Taka postawa bierze się z dedukcji. Produkt używany, który już był noszony i dobrze się zachował, kupiony przez nas przetrwa wiele dni i prań.

Taki kaszmirowy sweterek może wzbudzić wiele emocji. Szczególnie zauważony przez wielu zainteresowanych. W tle leci muzyka z westernu i zaczyna się bitwa na spojrzenia. Czasem na logiczne argumenty: ale ja byłem pierwszy. Potem może dojść do wyrywania wieszaków.

Lumpeksy są również źródłem odzieży po domu czy na działkę. Jednak trwająca pandemia uświadomiła nam, że marynowanie się w wyciągniętych dresach źle wpływa na samopoczucie i chęć do pracy. W sklepie z używaną odzieżą można znaleźć bardziej znoszone ubranie czy takie w lepszym stanie, w którym nie wstyd pokazać się kurierowi czy dostawcy pizzy. Jest wybór.

Młodzież patrzy na to inaczej. Przynajmniej ta kolorowa. W ciucholandach można spotkać alternatywki (kolorowe włosy i Lil Peep na słuchawkach), uczniów szkół plastycznych i innych wrażliwców. Pojawiają się raczej w dużych miastach, ale to nie jest reguła. Szukają swojej indywidualności, chcą się odróżnić od reszty. Mówią o perełkach, czyli (w ich opinii) oryginalnych i ładnych znaleziskach. Lumpeks to przygoda, okazja do spotkania się ze znajomymi oraz wygłupów. Ale oni nie próżnują, szukają samych siebie i niepowtarzalnych spodni.

Indywidualizmu nie dostrzega pani Karolina. — Jeśli trendy jest plisowana spódniczka, to muszą mieć identyczną, nie daj Boże, żeby była trochę inna. W końcu takie same mają znajome i guru na insta. Chciałoby się rzec, że wszystko przez te telefony…

SZTUKA (AUTO)KREACJI

Jednak z biernych poszukiwań czy kopiowania wreszcie się wyrasta. I wówczas można tworzyć. Zgarnąć zalegające po rodzinie materiały, rozpruć, przeszyć istniejące zdobycze z lumpeksów. Przekształcić. Zreinterpretować.

Tak tworzy Tomasz Armada. Najpierw nie stała za tym żadna artystyczna idea, a przyziemna ekonomia. I ćwiczenie warsztatu. A było co ćwiczyć, jego kolekcje wymagają wprawy. — Czasem tak zmasakrowałem materiał, że był nie do odratowania — śmieje się projektant. Burzliwe eksperymenty były komentowane przez kolegów po fachu. Nazywali go łachmaniarzem. Dziwili się, że szyje ze szmat. Obecnie na pierwszym roku Katedry Ubioru w Łodzi studenci muszą wykazać się umiejętnością szycia z rzeczy używanych.

Jednak czy z kreacji można zrezygnować? Ania ubiera się minimalistycznie, wystarczą jej dżinsy i T-shirt. Albo czarny golf. Lubuje się w pozbywaniu rzeczy, a kupuje mało. Chwali się pustawą szafą! Ubrania mają dla niej praktyczną funkcję. Zastanawia się: — Czy ja się w ogóle wyrażam?

— Od mody nie da się uciec, jest narzędziem do tworzenia siebie w oczach innych. Ludzie, którym się wydaje, że dla nich ubrania są nieważne, żyją w iluzji. Też wybierają ubrania nieprzypadkowo, zazwyczaj po to żeby wtopić się w resztę społeczeństwa. Dla mnie moda jest sposobem, żeby poprawić sobie humor. Kiedy mam gorszy nastrój, ubieram się jak najdziwniej. Staję się clownem. Ludzie nie pytają wtedy, a co jesteś taki smutny tylko komentują, ale żeś się ubrał — analizuje Armada.

Ciucholandy są krainą rzeczy przypadkiem i dziwnością płynących. Jedyne w swoim rodzaju spodnie sąsiadują z biodrówkami z lat dwutysięcznych, militarnymi kurtkami wrogich sobie wojsk, satynowymi koszulami disco lub makabryczną kurtką z wielu rodzajów zwierzęcej skóry — Była tak obrzydliwa, że musiałem ją kupić — wspomina projektant.

(NIE)NOWE SZATY CESARZA

Idę ulicą Górczewską w Warszawie, przy której znajduje się chyba pięć second handów. Jednak ja jestem po drugiej stronie, tej cichszej, podwórkowej. Powietrze pachnie wilgocią i czymś słodkawym. Obok mnie trwa wyładunek ciuchów z dostawczaka, który jest biały i ma logo pewnego sieciowego lumpeksu. Pracownicy krążą w tę i we w tę. Przechodzę przez bramę i zaglądam do sklepu. Kobieta w średnim wieku właśnie wychodzi z przymierzalni i prezentuje różowe dzwony. Jej koleżanka komentuje:

— W coś ty się ubrała?

— W to co chciałam!

Licznik odsłon: 931
2024  Ogólnopolski Turniej Reportażu im. Wandy Dybalskiej   globbersthemes joomla templates